Jak oszukać staruszkę czyli Play składa ofertę mojej Mamie.

Jak oszukać staruszkę czyli Play składa ofertę mojej Mamie.

Och, Play, dzisiaj przegięliście.

Właśnie oszukaliście moją 82-letnią Mamę, SERIO.

W piątek 10 lutego około godziny 15:40 Wasza firma złożyła mojej Mamie, uroczej schorowanej staruszce, niewidzącej na jedno oko (słodkie, prawda? co za wdzięk, trzepać kasę na niedowidzących staruszkach, chcecie, to wystąpimy w reklamie, masa śmiechu, jak mama nie widzi, rewelacja), więc Wasza firma złożyła mojej Mamie ofertę telefoniczną, która dla schorowanych niedowidzących staruszek brzmi jak spełnienie marzeń: otóż jako posiadaczka biednego numeru Play na kartę, miała podpisać z Wami  taką wszystkomającą umowę na Mix, 20 zł miesięcznie, na 24 miesiące, i dzięki tejże umowie zyskać ZA ZŁOTÓWKĘ TELEFON Z DUŻYMI PRZYCISKAMI, czujecie, taki dla NIEDOWIDZĄCYCH.

Co za zbieg okoliczności.

Dzisiaj do Mamy na wieś przyjechał dzielny kurier i przywiózł umowę na 24 miesiące, na 30 zł miesięcznie i bez telefonu, bez telefonu, bez telefonu,

a Mama, wiecie.
Ma taki kłopot, że trzy zawały, w sercu blok lewej odnogi pęczka Hisa, dwujamowy stymulator serca i inne drobiazgi, których nie zamawiała do swojej umowy – śmiecia, jaki jej wcisnęliście.

I wiecie co się stało?
Moja 82-letnia Mama płacze, bo nie rozumie, naprawdę nie rozumie, co zrobiła nie tak. Taka oferta była. Taką jej obiecali. Zapisała na kartce z rozmowy. Zapisała dokładnie, jak była w Waszym wieku, żubrzyki moje marketingowe, to wiecie, robiła w księgowości, serio umie w literki i cyferki. Słabo widzi, bo jedno oko ma wypalone kwasem solnym, wypadek w prl-owskiej robocie, no i dlatego ten telefon z dużymi cyferkami chciała, macie rozmach.

Odpalę Wam te trzy dychy miesięcznie na reklamę w social media, chcecie?

Stargetujcie sobie grupę odbiorców 80+, wioska poniżej 500 mieszkańców, malutka emerytura, pakiet lekarstw miesięcznie.

To jest właśnie Wasz klient.
Da Wam zarobić.

A czego Wy mu nie dacie?
Zaraz, jak to szło:
[razem, chóralnie] – TELEFONU!

Powtarzamy: – TELEFONU!

I tak na marginesie, rozmowa z Mamą była rejestrowana, może kopniecie się osobiście i czasami posłuchacie takiego – jak to szło – CZŁOWIEKA, któremu wciskacie PRODUKT.

Całuję Was w lejek konwersji.
Niech Was łagodnie przeczyści, nie przerywając snu.

Będę Wam składać osobiste życzenia przez najbliższe 24 miesiące.
Trzynastego w Play – Zimna.

Mama Was pozdrawia i dziękuje za obsługę.
Bardzo przekonująca ta pani była przez telefon, mówi.
Bardzo.

Uściski od rodziny,

załączam zdjęcie Mamy i Taty, jakbyście robili takie fajne ćwiczenie ux-owe z personami, żeby zorientować się, jak kim są, co myślą i co o Was mówią użytkownicy, to możecie sobie wkleić Annę i Edmunda (szpital w Pile, rok temu, Mama wówczas lat 81, Tata wówczas lat 86).

BO MOŻECIE NIE BYĆ NA BIEŻĄCO Z TYM, KOMU WCISKACIE UMOWY.

A POWINNIŚCIE, BO TO WASZ STAŁY DOCHÓD, kupiliśmy Play do szpitala parę lat tamu, jak MAMA BYŁA NA OIOMIE, rewelka, co? Przeżyła, wszczepili jej stymulator, a teraz się posypała, bo nie miała pojęcia, że oferta dużej firmy może być zwykłą ściemą w diademie z gwiazdek do umowy, bo nie wątpię, że z jakiegoś powodu mogliście Mamie wcisnąć kit i wyjść z podpisaną umową na 24 miechy.

To jak, OPYLAŁO SIĘ?
Oplaycie się z radości, żubrzyki.

#play #jakoszukaćstaruszka #ściema

LovU.
Udanych Walentynek.

Justyna Zimna

 

Zdjęcie: Mama i Tata Walentynki 2016

Rozmowy: Karina Chaczbabian

Rozmowy: Karina Chaczbabian

Karina by Karina Chaczbabian

Pamiętacie cykl Rozmowy?
Dzisiaj pierwsza! 

Żyję w niesamowitym pędzie, ale poznałam niesamowitą dziewczynę i po prostu – porozmawiało się nam samo. 

W rozmowie najważniejsza jest ta druga strona, więc zapraszam – ciekawy człowiek, który w berka bawił się pod egipskimi piramidami. 

Rozmowa z Kariną Chaczbabian

Karina Chaczbabian aka Karina- DJ’ka obecna na polskiej oraz europejskiej scenie muzycznej od ponad dekady, konsekwentnie kroczy swoją droga. Od wielu lat mieszka w Berlinie, co lato gra na hiszpańskiej wyspie Ibiza, jej debiutancka EP’ka wyszła na winylu na wytwórni z Chicago- God Particle.
Jako dziecko mieszkałaś z rodzicami w Egipcie.  Twój ojciec był koncertmistrzem Kairskiej Orkiestry Symfonicznej. Jakie masz wspomnienia z tych czasów?
K: W ogrodzie wokół domu w którym mieszkaliśmy uliczne koty wylegiwały się w nasturcjach. Zapach jaśminu dochodził aż do naszego tarasu, a krzyki ulicznych sprzedawców budziły nas co ranek. Pamiętam wyprawy na pustynie i piramidy, które w tych czasach nawet nie były ogrodzone. Pomarańcze i banany o których marzyliśmy w Polsce, były tu wszędzie!
Jak i kiedy zaczęła się twoja przygoda z muzyka klubowa?
K: W latach 90-tych jeździłam na festiwal Roskilde w Danii i trafiłam do namiotu z The Orb, grał tam również Richie Hawtin. Nie wiedziałam, co to za rodzaj muzyki, ale pamiętam że zostałam w tym namiocie parę godzin. W ’99 roku pojechałam na Ibizę na wakacje i poszłam na festiwal MTV na którym grał Frankie Knuckles. Tego lata wróciłam do Poznania i kupiłam dwa technicsy i dwukanałowy mikser Pioneer.
Czego słuchasz w domu?
K: W domu słucham głownie jazzu i muzyki klasycznej, bardzo lubię też ciszę! (śmiech) Myślę, że dawka house i techno w studio i w klubach wystarczy mi na całą wieczność.
Co myślisz o muzyce elektronicznej w Norwegii?
K: Nieco późniejsze dzieciństwo spędziłam mieszkając w Norwegii. To magiczny kraj – piękne fiordy, góry oraz legendy o trollach inspirują. Znam niesamowitych artystów takich jak Trulz & Robin czy przedstawicieli space disco – Lindstrom czy Prins Thomas. Chłodna norweska natura wpływa na kreatywność – nawet samotne wyjście do lasu możne przyczynić się do powstania prawdziwego dzieła.
Jaki jest Berlin dla ciebie?
K: Berlin jest..  kosmiczny. Jest bardzo kolorowo i interesująco- takiego multi-kulti na pewno nie ma i nie będzie w Polsce nigdy. Miasto tętni życiem, pełno turystów z całego świata, egzotyczne restauracje i dziesiątki klubów i barów. Niesamowite wystawy! Inspirująca jest nawet podroż U-bahnem! Często nagrywam dźwięki miasta, potem przyjeżdżam do studia i eksperymentuje.
Opowiedz proszę o twojej Ibizie. Jaka jest?
K: To wyspa na której wszystko jest możliwe. Kocham ukryte plaże na północy wyspy, doskonałą rybę, która można zjeść w lokalnych restauracjach, zamknięte imprezy w willach, kręte uliczki w Eivissa, i to słonce…! Wiele lat spędziłam pracując w dziale promocji dla imprezy Cocoon w Amnesia, ale to The Zoo Project – open air w starym opuszczonym zoo, niedaleko San Antonio, stał się moim prawdziwym domem.
Jaki jest styl elektroniki, który grasz i dlaczego tylko z winyli?
K: Wszystko zależny od klubu, od ludzi, od nastroju. Cenię synkretyzm, lubię zaskakiwać publiczność, gram od disco po techno. Kocham minimalistyczne płyty Perlon, kolekcjonuje stare disco, zawsze pociągał mnie klasyczny house z Chicago czy techno rodem z Detroit. Eklektyzm.

Co do tematu winyl vs digital: wszystko zależy od selekcji, bo liczy się dobra muzyka. Ja wybieram winyle, bo lubię ich kształt, okładki, kupuje dużo płyt second hand i zawsze zastanawiam się nad ich drogą do mnie.
Gdzie kupujesz płyty winylowe?
K: Na każdym wyjeździe szukam specjalistycznych sklepów muzycznych, odwiedzam też pchle targi! Czasem kupuję całe kolekcje. Od paru miesięcy mam też własny sklep internetowy na discogs. Uważam ze recycling jest ważny. Ciągle kupuję przecież kolejne! Jednym z moich ulubionych sklepów jest Melodies n Memories w Detroit- byłam tam już parę razy i nawet ostatnio właściciel udostępnił mi pomieszczenie z deckami na zapleczu (do przesłuchiwania płyt).
Grałaś w paru egzotycznych miejscach, takich jak Cape Town, Johannesburg oraz jesteś rezydentem Analog Room w Dubaju. Czy ludzie na Bliskim Wschodzie i na samym końcu Afryki bawią się inaczej niż w Europie?
K: Inaczej? Muzyka jest uniwersalna. Niezależnie od koloru skóry, religii czy położenia geograficznego ludzie tańczą, spędzają czas z przyjaciółmi, uśmiechają się, zapominając o minionych trudach dnia. Do klubu idzie się, aby posłuchać dobrej muzyki, poznać nowe ciekawe osoby, odstresować się. Tak jest wszędzie.
Zastanawiasz się czasem, czy nie wrócić do Polski?
K: Oczywiście że tak! Nigdzie nie ma tak dobrych pierogów! 😉
Twój cel?
K: W życiu? Pragnę robić to co kocham i nie tracić energii na analizę przeszłości czy planowanie przyszłości. Tak naprawdę żyjemy tylko w momencie teraźniejszym.
A ulubiona płyta to?
K: To bardzo trudne, wręcz niemożliwe pytanie. Mam ich tysiące! Ale jedna z moich ulubionych jest FK «Hypnodelic» na Wave z 1995 roku. Mam tego aż 3 sztuki!
Posłuchaj ostatniego podcastu Kariny:

Robótka 2014

Robótka 2014

Kochani, to niemożliwe, żeby ktoś jeszcze nie wiedział o Robótce, ale jeśli, to może przeczytać i zabrać się ze mną pięknym ślizgiem pocztowym tuż przed Świętami na wyprawianie dobrych brewerii dla Dzieciaków Starszaków.

Mówiąc krótko – jest Robótka.
Oficjalna strona Robótki

Co robimy? Wysyłamy kartki z Bożonarodzeniowymi życzeniami do mieszkańców Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci w Niegowie.

Komu wysłać? Kogo serce wskaże:

Chłopaki Starszaki 
Dziewczyny Zawsze Młode

A tymczasem cytuję organizatorki, to jest Kaczkę i Bebeluszka:

“Dlaczego ciągle ten sam Dom Pomocy Społecznej w Niegowie i te same Dzieciaki Starszaki?

•    Przez przypadek. Przede wszystkim dlatego, że Komitet Dezorganizacyjny jest z tymi Starszakami bardzo zaprzyjaźniony. Do tego, jakby to wyglądało… tego nie można zrobić raz. Wysłać kartek, uszczęśliwić, rozbudzić nadzieje, a następnie przenieść się do kolejnej placówki i tam złamać kolejne serca. Nie, Robótka to systematyczna Robota w konkretnym miejscu :-)”

Kolejny rok z rzędu dezorganizujemy domowo i my, dokładając swoją drobinę do lawiny życzliwości, która schodzi na Dom w Niegowie.

I tamtejszy Urząd Pocztowy, którego ściskamy serdecznie w wątły łokieć Listonoszki.

Poniżej zaś mała encyklopedia ciekawostek ze świata zwierząt wykonana przez sześcioipółletnią Maję dla lubiącej geografię i zwierzęta Agnieszki (lat 21) z Rodzinki II.

Mamy nadzieję, że Opiekunowie nadmiernie nie zegną się w kolankach ze śmiechu :-).
Ja osobiście przy misiu kuali kulam się nieopanowanie :>

Robótka 2013 czyli telefon mniej głuchy niż zwykle

Robótka 2013 czyli telefon mniej głuchy niż zwykle

Wszyscy pewnie Robótkę 2013 już znają, ale kto nie zna, i jeszcze nie wie, że piszemy świąteczne listy do takich jednych Dzieciaków – Starszaków, temu melduję, co piszą Kaczka i Bebeluszek, a na samym końcu podaję, kto z Dzieciaków – Starszaków, zgodnie z informacją od Bebe, pozostał do proporcjonalnego zaopiekowania.

Piszą Kaczka i Bebe:
“w Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci w Niegowie mieszka pięćdziesięcioosobowa gromadka podopiecznych – od nieletniego drobiazgu po srebrnowłosych seniorów. Wszyscy oni – intelektualnie, a często również fizycznie niepełnosprawni – z najróżniejszych przyczyn znaleźli w Niegowie swój dom na resztę życia. Takie dzieciaki-starszaki.

Wielu z tej gromadki zdaje sobie sprawę ze swej odmienności i bardzo ją przeżywa. Wielu z nich nie ma już nikogo, kto by o nich pamiętał, niektórzy nigdy nie mieli. Choć rodziny nie da się zastąpić, na szczęście przyjaciół można zawsze sobie znaleźć.

Stąd i nasza prośba.
Zaprzyjaźnijcie się.
Poprzez kartkę świąteczną.
Do konkretnego mieszkańca.
Ze słowami prostymi i pisanymi od serca.
Niech każdy z nich przez chwilę poczuje się ważny, wyróżniony, wybrany i dostrzeżony.

Ślijcie z Polski, z zagranicy, z krańców świata, z nowoodkrytych galaktyk.
Każda kartka waży tyle samo.
Czyjś uśmiech.
A do tego solidnie dokłada odbiorcy do poczucia własnej wartości (Czy to nie fajne?).
Oni nie umieją czytać, ani liczyć.
Wasze życzenia będą im czytać opiekunowie.

Wszystkie formy artystycznego wyrazu są dozwolone. Piszcie prozą, wierszem, rymujcie po częstochowsku (szczególnie dla Urszuli), wysyłajcie życzenia w wersji audio, a jeśli zabraknie Wam słów rysujcie – serca, słońca, uśmiechy. Potnijcie na kartki futro ze sztucznego susła, odetnijcie konar Waszej choince lub zanurzcie długopis w olejku z pomarańczy, tak by kartkę można było “czytać” ręką, nosem, czy policzkiem. Zróbcie kartkę na szydełku lub wytnijcie życzenia na świątecznym pierniku. Nie stawiamy żadnych granic Waszej wyobraźni!

Ślijcie zatem i nie martwcie się, czy dla każdego będzie po równo. Pamiętając, ile dobrych słów spłynęło do Niegowa w ubiegłych latach, wierzymy, że i w tym roku dla każdego wystarczy z górką. Niegowiacy rozpytywani na okoliczność “kto dostał najwięcej?” odpowiadają radośnie: “”WSZYSCY!”

Do tego, uprzedzając pytania, w jedną kopertę można włożyć wiele kartek.

Prosimy o kartki z życzeniami. Jeśli chcecie dołączyć świąteczny podarek – śmiało! Niech Wam w tym pomoże załączona charakterystyka głównych bohaterów i bohaterek. Prosimy jedynie, pamiętajcie, nie konkurujemy z akcjami formatu “Szlachetnej Paczki”. To nie nasz kaliber. O codzienne potrzeby Niegowiaków dbają ich opiekunowie. Nie trzeba zatem ryżu, mąki, czy proszku do prania, tu potrzeba bardzo konkretnego potwierdzenia, że ci ‘inni’ nie są odrzuceni, że są ważni dla naszego “normalnego” świata.

Cóż oferujemy Wam w zamian?
– Ich radość, jaką tylko oni potrafią się cieszyć. Trudno ją opisać, ale może zdjęcia zdołają uchwycić choć fragment.
– Ich pamięć o Was w wieczornych pacierzach.
– I nasze głębokie, Kaczki i Bebe, przekonanie, że TAKIE dobro zawsze wraca do właściciela. Rozmnożone i dorodne jak wystawowe króliki z rodowodem.

To, co?
My piszemy.
A Wy?

I oby i tym razem dało radę, bo oni tam czekają.
Jak nikt na świecie.”

To był wierny cytat z Dwóch Takich Kobiet z Wielkimi Skrzydłami. Uściskuję im czubki skrzydeł i chylę czoła oraz dołączam kurcgalopkiem, bo już 9 grudnia, czas popracować na skoliozę u niegowskich listonoszy.

Melduje Bebeluszek, odpytany dziś przeze mnie na tę okoliczność, kto z Robótkowych Dzieciaków – Starszaków mniej wzięty pod skrzydło niż reszta, że do proporcjonalnego zaopiekowania pozostaje gromada samych chłopaków. Wkleiłam od razu opisy każdego Dzieciaka, czytajcie, może właśnie do Niego/ do Nich wyślecie jakąś odrobinkę dobra? (Wszystkich Mieszkańców poszczególnych Rodzinek z Domu w Niegowie oczywiście znajdziecie u Kaczki i Bebe.)

Rodzinka I: zostali Janusz i Rafał
Janusz  (53) –  to elegant z muchą przy koszuli (może mucha do kolekcji?); bardzo lubi muzykę i taniec.
Rafał (23) – chłopiec z cechami autystycznymi. Lubi piłkę lub kręcącego bąka.

Rodzinka III: zostali Wojciech, Wojtek Ty., Sylwester, Leszek, Piotr, Darek, Piotruś
Wojciech (56) – od lat dzielny opiekun maluchów w tej rodzince. Chudek i sucharek, zawsze ogolony na gładko. Może jakiś męski kosmetyk?
Wojtek Ty. (36) – ten kocha zegarki, radiomagnetofony i różne grające sprzęty.
Sylwester (41) – najbardziej lubi pomarańcze…ale i muzykę rozrywkową.
Leszek (57) – zwany Lalą; Postawny mężczyzna, który najbardziej w świecie lubi kolorowe balony!
Piotr (30) – nasz dwumetrowy Pan o sercu gołębim. Ze względu na wzrost, fajne byłyby dla niego spodnie sportowe lub sweter na 205 cm.
Darek (39) – chłopiec niedowidzący. Lubi muzykę, chętnie uczy się krótkich wierszy.
Piotruś (35) – chudziaczek; wszystko w rozmiarze M mile widziane.

Rodzinka VI: zostali Marcin, Tadeusz K., Stanisław K., Andrzej K., Rafał S. i Julek
Marcin (32) – znany jako szalony Marcin 🙂 Ma gadane, i śpiewane, buzia mu się nie zamyka. Jeśli nie mówi to znaczy, że śpiewa, a jak śpiewa to pieśni biesiadne. Improwizuje koncerty od ręki. Sam robi sobie konferansjerkę, sam układa teksty, sam gra na wyimaginowanych instrumentach. Gdyby tak ktoś podarował mu mikrofon… Marcin lubi też sport  – wszystko co związane z piłką nożną – i ma tysiąc pomysłów na sekundę.
Tadeusz K. (61) i Stanisław K. (58) – to bracia dżentelmeni w krawatach, witają gości, oprowadzają po domu i cmokają damy w ręce. Ucieszy ich wszystko, co doda im tego dżentelmeństwa oraz muzyka biesiadna.
Andrzej K.(62) – lubi zwierzęta: opiekuje się kozami i kotami Domu w Niegowie.
Rafał S. (34) – lubi sprzęty typu siekierka, śrubokręty. Szczytem marzeń Rafała byłaby np. skrzynka majsterkowicza, ale taka poważniejsza (nie plastiki), gdyż Rafał sam w sobie jest poważnym mężczyzną.
Julek (63) – nasz najstarszy stażem Mieszkaniec. Dobry gospodarz. Lubi rozpinane swetry rozmiar XL.

Tyle dobrego czeka na zdziałanie 🙂

My tu z Nieletnią szykujemy dla Dzieciaków anioły w kolorach wybitnie karnawałowych i wierszowane życzenia, a pod muzyczno-koncertowe skrzydło zgarniamy Marcina (32) z rodzinki VI, albowiem Nieletnia w pełni rozumie potrzebę mikrofonu i będziemy organizować mikrofon :-).

Szaleństwo katalogowania

Szaleństwo katalogowania

Naklejki hotelowe by PanTuNieStał

Kolekcje

W każde sobotnie przedpołudnie tego późnego PRL-u, na który ledwo zdążyłam, ścierałam kurz z pustych opakowań po czekoladkach i napojach gazowanych. Zostało mi z tamtych czasów pudełko pachnących obrazków z Donalda bez Mc’ oraz wspomnienie francuskiego biało-pomarańczowego długopisu, który dziesięcioletniemu wypłoszowi przywiozła z ekskursji Bratowa, na osłodę mojego pobytu w szpitalu. Nie wiedziałam wtedy, że są na świecie kolorowe długopisy, więc przekonana, że to może być tylko jakiś dziwny chudy lizak, zażarcie próbowałam odwinąć go z czegoś i zjeść :-).

Nie, kiedyś nie wierzyłam, że mogą istnieć rzeczy, o których nie wiem.

Cheval by Guillaume Apollinaire

Kaligramy

Z posiadanych elementów katalogu najczęściej używam liter alfabetu. Chętnie korzystam z nonszalanckiej redundancji ich kształtu i podpatruję rysowanie literami. Jest oczywiście nadmiarowe, nieprzydatne i głupie, zupełnie tak jak ja, i bardzo to sobie u nas cenię. Na co dzień używam słów niekoniecznych, konstrukcji niemożliwych, znaczeń drugorzędnych; drganie fal.

Jak to możliwe, że łapię się pod respirator codzienności, w imię jakiej tolerancji świat akceptuje emisję mojego języka? Czy może być ładniejszy dowód na to, że nikt nie słucha?

Emma Bovary by Brian Joseph Davis


Fikcja

Wytrwale analizuję amalgamaty i całą stomatologię kultury literackiej. Czym się zwykle uzupełnia postać literacką. Plombowanie miejsc niedookreślenia. W ostatnim sezonie pojawiła się wcale udana translacja pisma na piksele – czy właśnie tak wyobrażaliście sobie Emmę nim niemoralnie otruła się życiem? Zabawne skądinąd. Te rysopisy zaginionych, technika użyta dla rekonstrukcji bohaterów dawnych fikcji. Agamemnon, brodaty dziadyga, jaki miał kolor oczu, kiedy zgodził się złożyć w ofierze córkę Ifigenię?

Skąd pochodzą nasze schorowane wyobraźnie, gdzie wcześniej były. Oklejone resztkami przeszłości, ścinki, guziki, nitki. Czy Emma będzie miała oczy Twojej matki?

Malwa różowa

Malwa różowa

Malwa różowa by accident

Przespałam cały dzień. Jestem w środku zburzona jak Berlin. Na strzelbie nacięcia, po jednym za każdego, który nie rozumie. Tacy są śmieszni w swoim policzalnym języku. Vituperatio stultorum laus est. Tak,koniec bójek na kopalińskiego, choć uśmiecham się, słysząc czyjeś równie nieczytelne dla reszty aluzje w przekładzie z martwego języka. Trzeba wystawić awatara i zredukować składnię, pilnie. Zeszyt do słówek Rilkego, deszyfrantki, still life, zapakować. Znaczenie rtęciowo opada. Można wkładać do wrzątku, jakkolwiek nie będzie dla kogo. Jeszcze ostatnia kwestia, Panie i Panowie – jeśli Word nie zna słowa, nie znaczy to, że ono nie istnieje.

Malwy natomiast przekwitały już w ubiegłym miesiącu, nasionami na przyszły rok, więc proszę powoli przechodzić w tamtą stronę. Jak o północy krzyczą w kasach Tesco – uwaga, będzie przejście czasu.