Helena Norowicz by BOHOBOCO

Państwo pozwolą.
Piękna Helena.

Cóż za świetnie rozegrany kadr.

Występująca w reklamie BOHOBOCO 81-letnia aktorka Helena Norowicz swoją nieskazitelnie wyprostowaną nogą przerzuca nas w odległą przyszłość.  Kiedy dopiero zostaniemy sobą.

Może to najważniejszy zabieg reklamowy ostatnich lat: w miejsce naiwnej konsumpcji teraźniejszości jako przedmiot pożądania pokazać nasz odległy wiek podeszły. Patrząc na piękną Helenę starości, oddychamy z ulgą. Ciąg dalszy istnieje. Nieobecny publicznie schyłek życia otrzymał oficjalne prawo emisji w czasie antenowym.

Społeczeństwo się starzeje, więc oczywiście pojawienie się u nas tego rodzaju reklamy było kwestią czasu, a BOHOBOCO jako marka premium musi trafić do zamożnych kilkudziesięciolatków, których stać na to, aby ją nosić. Dzięki Helenie Norowicz pole znaczeniowe reklamy jest jednak czyste i ładne: bogactwo starości. BOHOBOCO jako marka premium wprowadza starość jako produkt premium.

Wszyscy chcemy zostać tą piękną osiemdziesięciolatką. Helena Norowicz w naszym imieniu swobodnie prostuje nogę w seksownych czarnych spodniach. Wraz z reklamą pojawia się poważna obietnica, nieskładana dotąd w tej szerokości geograficznej: starość przyjdzie na naszych warunkach. Przezroczysta wstawka w materiale odsłania całe dotąd nieobecne pokolenie 70+.  Dyskretny trik projektantów pozwala nam podglądać piękne stare ciało; siatkowy wizjer daje szybki wgląd w przyszłość lepszą, aniżeli dotąd nam mówiono.

To nieobojętny kulturowo moment. Wraz z sesją BOHOBOCO, kultura popularna objęła życzliwym zainteresowaniem późną starość. Pracująca w reklamie idealizacja przedmiotu odniesienia kreuje zupełnie nową kobietę dojrzałą. Zawstydza wszystkich, którzy ośmielali się dawać jej co najwyżej leki na reumatyzm. Fundamentalny gest w kraju niewidzialnych starych ludzi, ważne przesunięcie metryk, trudna nagroda za późny wiek emerytalny.

Dzięki wyprostowanej nodze Heleny Norowicz odległość od teraz do bliżej nieokreślonego momentu w czasie, kiedy postanowimy zostać trochę starzy, stała się imponująca. Helena Norowicz dała nam więcej niż wszystkie dodatki socjalne w wolnej Polsce razem wzięte: kilkadziesiąt lat godnego życia więcej.

Poprzez sesję Bohoboco w trudnej figurze starości dodano nieoczywisty wymiar: bycie nieustannie i w pełni obecnym we własnym życiu. Starość, przedstawiana jako ubezwłasnowolnienie, powolne wykrwawianie się w przymusowych wnykach chorób, pułapka powodująca śmierć, zapowiedź końca, w prostych kadrach sesji modowej odzyskuje blichtr i splendor wieku dojrzałego.

Epicki rozmach tego gestu nie przestaje mnie zdumiewać. Helena Norowicz jest w tej sesji gościnnie. Żyje w najlepsze. Jest w trakcie samej siebie. Ubrana do wyjścia, pokazuje: mamy jeszcze tyle do zrobienia. Tyle do przeżycia. Zmarszczki nie są inscenizowane, na ramiona spływają siwozłote włosy, Norowicz nie została przebrana za kogoś, kim nie jest. Reklama zagrała va banque i dała nam marzenie o prawdziwej starości.

Pierwszy raz dzięki reklamie możemy marzyć o samych sobie – starych.
Żyjących z godnością.
Akceptowanych jako ciało.

Dyscyplinujący społecznie obraz.
Poszerzenie decorum.

Być jak Helena Norowicz.
Nie przestawajmy o niej myśleć.
Możemy bić się o nią przez resztę życia.
Będzie wspaniale długa.

Dostaliśmy sporo czasu, żeby zostać sobą.