Gazeta codzienna by Nieletnia

Kiedy moja pierwsza córka poszła do przedszkola, a było ono najpierw miejskie, a potem wiejskie, miałam wielokrotny zawał. I był on związany z edukacją.

Poszła do przedszkola, znając już litery i cyfry. W domu rozwiązywała nieprawdopodobną ilość zadań. W przedszkolu uczyła się czytać jako trzy, cztero, pięcio i sześciolatka, żeby potem zacząć naukę literek po raz piąty, jako siedmiolatka w pierwszej klasie. Pierwszą książkę przeczytała przy tym samodzielnie w wieku lat pięciu i była to “Kubuśka” z krótkimi, prostymi rozdziałami, a dalej – rosnąca biblioteczka książek coraz trudniejszych, w utrzymywanym do dziś rytmie jedna książka dziennie.

Żeby było co z nią zrobić, całe przedszkole przeżyła w trybie powtórkowego rozwiązywania zadań przewidzianych na swój przedział wiekowy. Najpierw rozwiązywała jeden komplet podręczników i zajmowało jej to kilka tygodni, następnie panie z przedszkola wyciągały z szafek serię książek innego wydawnictwa, nieprzerabiany aktualnie w grupie, i córka zajmowała się tym przez kolejne tygodnie. Do końca roku obracała tak kilka razy. W czasie kiedy reszta jakoś tam poskramiana zajmowała się generalną odmową przyswajania literek i cyferek. Przypuszczam, że jest to bardzo częsta historia. Ciąg dalszy możecie sobie wyobrazić – w szkole.

Socjalizacji szkolnej mało ufam. Istnieje jako bardzo represyjny system zakazów i wkomponowanie w obowiązujący stan rzeczy. Adaptacja ciosaniem. Pozornie taka porządna, bez dewiacji, z laurką dla mamy, choć nietaktowna, gdy model rodziny odstaje od 2+1. Uczy liczyć, ale nie na siebie. Daje punkty, ale szczodrzej ujemne. I wszystko to niezwykle zaskakuje, kiedy odbywa się kolejny raz w rodzinie. Co nas zdruzgotało, to nowa, już odruchowa reakcja 7,5-letniego syna, który w żartach na temat dobrego i złego zachowania wymyślał, za co jeszcze pani w szkole mogłaby dać mu ujemne punkty. Albowiem obowiązuje system in minus – dorobić się możesz jedynie kar i z takim debetem osiągnięć dobrnąć do końca roku. A teraz nagroda w postaci braku kary dla najmniej niegrzecznego. Wspaniale po prostu. Właśnie o tego rodzaju wierze w siebie marzymy dla dzieci.

Więc nasza szkoła, nasza średnia krajowa nieodwracalnych zmian w wyobraźni i lot koszący po czubkach naturalnej wysokiej samooceny. Dinozaur wyginie czy wyewoluuje bliżej człekokształtnych?

Bo ja na przykład nie jestem pewna, czy jakaś szkoła zechce aby na pewno zachwycić się gazetą codzienną wykonaną przez moją najmłodszą córkę. Nieletnia poprosiła mnie, żebym wysłała ją do całego miasta. Bo jest tam starannie przygotowana atrakcja. Więc wysyłam do Was. Wraz z niespokojnymi pozdrowieniami zza zasieków podstawy programowej, w której jak w niczym w tym kraju od lat się nie mieszczę.