The Burden of Beauty by Sammy Slabbinck |
Dzień Kobiet w podstawówce co roku wyglądał tak samo.
Cała klasa wycinała pomarańczowe i brązowe kwiaty ze skrawków materiału i kulką plasteliny mocowała je na drucikach wbitych w plastelinowy wazonik.
Następnie szliśmy do domu wręczać kwiaty kobietom.
Kobiety cieszyły się bardzo.
Jak co roku.
Dziś pierwszy dzień całego długiego roku pomiędzy jednym, a drugim Dniem Kobiet, pomiędzy jednym a drugim bukietem tulipanów.
Rok Kobiet.
Kim dokładnie jesteście przez ten cały rok?
Kim się przede wszystkim czujecie?
Co dostajecie od siebie?
A co od świata?
Dawno dawno temu, kiedy byłam młodą doktorantką, pewnego razu wygłosiłam ważny dla mnie referat na międzynarodowej konferencji, starannie dźwigając cały stres odpowiedzi na potencjalne pytania i uwagi krytyczne. Byłam merytorycznie dozbrojona, gotowa mówić językami i cała spięta do skoku. Gdyby ktoś wyzwał mnie na pojedynek wiedzowy, podniosłabym rękawicę. Tymczasem – poklaskano bez żadnych komentarzy, a kiedy zeszłam ze sceny, podeszła do mnie ceniona profesorka, rozpromieniona, wręcz przepełniona zachwytem i ściskając moją dłoń, powiedziała: – Jak ty pięknie wyglądałaś w tym szaroniebieskim żakiecie! Świetnie pasuje Ci ten kolor do jasnych włosów!
I poszła.
A jak to wygląda u Was?
Częściej słyszycie, że świetnie coś zrobiłyście, czy że pięknie dzisiaj wyglądacie?
Hmm. Najczęściej to doświadczam niemego podziwu w oczach dziecka. Czasem z towarzyszącym brawkiem. Tylko tyle i aż tyle.
Częściej, że robię….właściwie… tylko! o rany! czas iść do fryzjera? 😛
Zdecydowanie za rzadko jestem dla kogoś piękna. Zwłaszcza dla siebie.
Ciekawa jestem kim się między tym a przyszłym Dniem Kobiet stanę…
Bo dotąd dla innych jestem bohaterką, a dla siebie nieśmiało jedną nóżką przekraczającą własne progi.
To smutne, jak trudno czasem wyjść poza żakiet.
Na ten kolejny rok mam pewne szkice zupełnie nowych autoportretów. Zobaczymy, czy nabiorą rumieńców:)
Świat daje naprawdę sporo. Co parę kroków otwiera się nowa dróżka.
Tylko odwagi… Tylko kopniaka na szczęście 😉
Weszłam już w taki wiek i stan swobodnego (czyt. zaniedbanego?) wyglądu pasterki kóz, że mogłabym coś świetnie zrobić :):)
Tak zupełnie bez żartów – może byłaś tak wyraziście młoda i piękna, że trudno Cię było precyzyjnie usłyszeć? Tylko, że to nie był komentarz mężczyzny …
W necie jest łatwiej, bo odrywa postrzeganie Nas, od naszych wizerunków cielesnych, płciowych, młodych, starych.
Ja również, i dlatego do fryzjera nie pójdę, bo mi się nie chce, a pieniądze wolę na książkę wydać i co ważniejsze, dobrze się z tym czuję 🙂
chyba, że świetnie to zrobiłam 😉
pracuje w domu, stąd mogę wyglądać….wiadomo jak 😉
a mąż jednak od lat ten sam, komplementuje tyle ile musi 😉
Faktycznie. Czasem ciężko jest wyjść poza żakiet