Maja by Maja |
Znienacka urosła mi najmłodsza córka. Mijają dwa lata od dnia, kiedy schowana w kąciku, chichocząc, starannie napisała na kartce swoje pierwsze suwerenne słowo – DUPA.
Jest jedną wylinkę dalej. Ma 6 lat i 10 miesięcy. Jest bardzo zajęta, czyta po kilkadziesiąt stron dziennie, pisze, zakłada miasta kucyków, rysuje, obserwuje, biega, robi eksperymenty, rozwiązuje krzyżówki i zadania, projektuje wynalazki. Masa roboty wynikająca wyłącznie z zachłannego interesowania się.
Nagrała dzisiaj niesamowitą piosenkę, rozsądnie akompaniując sobie na jednej strunie. Na gitarze uczy się grać od niedawna, w wyniku decyzji własnej, zażarcie ćwicząc, z rumieńcami na twarzy. Pracuje.
Słuchałam, jak improwizuje i opowiada śpiewem wszystko, co myśli. Niespełna siedmioletnia rycerka wędrująca przez świat śpiewała epos o działaniu świata. Zrozumiałam nagle, że została sobą. A właściwie – że to ona zrozumiała, że jest sobą.
Po odsłuchaniu ze mną piosenki, wyczerpana, siedziała wtulona we mnie, poważna. Głaskałam ją po włosach i mówiłam, że czuję się tak, jakbym nagle przez okno zajrzała jej do środka głowy. Patrzyła na mnie. Bardzo bliska i obecna.
– Zostanę wszystkim – powiedziała patrząc mi w oczy. – I będę się zajmowała tylko światem. Będę czytała to, co najciekawsze. Będę oglądała to, co najciekawsze. Będę podróżowała do najciekawszych krajów. Będę śpiewała, pisała, grała i sprzedawała w sklepie.
Umilkła, zmęczona, jak po długim biegu.
Do końca dnia była w stanie totalnego pobudzenia intelektualnego, jakby dzisiaj był jej własny, prywatny Dzień Zmiany.
Przed snem wymyśliła sobie dialog i nie położyła się, dopóki go sobie nie zapisała:
– Maju, wiesz co?
– Co?
– Wiem, że nie wiem.
Moja córka żyje lepiej ode mnie. Odbywa staranne, całodzienne zajęcia z bycia sobą.
Ja też chcę.
I ja chcę również.
Jeno, czy nie za późno?
Maja wygrała swój los. Do takich świat należał będzie.
Nie jest za późno.
Działaj.
Maja często mnie pyta, kim zostanę, jak dorosnę 🙂
Tego też się uczę – że zostawanie sobą ma kompozycję łańcuchową, i że ja teraźniejsza jestem już zaczepiona o siebie przyszłą, tą kawałek dalej.
A po cóż my córki mamy. Po tóż właśnie 🙂
No, to już genialne. Kim TY zostaniesz. Musimy brać takie pytania poważnie.
Działam i nie ustanę. Nawet pod sankcją narażenia się na śmieszność:).
Matkę ma fajną 🙂
Sankcja narażenia się na śmieszność to bardzo mądry i ważny papierek lakmusowy – sygnalizuje, gdzie ktoś wyznaczył granicę naszych możliwości i życzy sobie, abyśmy jej nie przekraczali. To świetna wskazówka, żeby właśnie tam się wpakować :-)!
🙂 My tu gadu gadu, a Ty taki boski tort opisałaś jaglany, muszę go zrobić mojej bezglutenowej córeczce! Ludzie ludziom tę jaglankę 🙂
🙂
A jaką ma boską starszą siostrę! To ona ją wielu rzeczy uczy, mała trenuje i idzie po śladach 🙂
Takie byłyśmy wszystkie.
Z uporem maniaka wyłazić ze strefy komfortu. Chcę! To dla mnie oznaka: mentalnego nie starzenia się.
Zdaję sobie sprawę, że akurat jestem w momencie wylinki. Takiej, którą jeszcze mogę obserwować z boku i w którą za chwilę wskoczę całą sobą, jak do pędzącego pociągu. Fascynujące. Chciałabym to zrobić dobrze. I wiem, że dobrze tzn. dać się ponieść. Cieszy mnie to, ogromnie.
Przemądra córka! I mama też, i niech dumna będzie! Moja też mnie kiedyś zapytała, kim ja zostanę, a że ja mam z tym problem i do tej pory nie wiem, szybko odpowiedziałam pytaniem: Nie wiem, a jak myślisz, kim powinnam zostać? Odpowiedź mnie powaliła: Myślę, że powinnaś zostać mamą dzieci, które nie mają mamy. Resztką siły wewnętrznej się pozbierałam i pytam: Myślisz, że byłabym dobrą mamą dla nich? Ona na to: tak! Nigdy nie zapomnę tej rozmowy.
Usiadłam wczoraj po Twoim komentarzu, targana wspomnieniami siebie – dziecka.
Była moc.
Niezachwiana.
Zanim jeszcze uległam wszystkim "nie wolno", "źle" oraz "tak się nie robi".
Dławię we własnym gardle syczenie na dziecinną autonomię i potęgę. Syczenie ufundowane prekambrem matek przede mną. Mam dużą robotę do wykonania, tam. Zwłaszcza kiedy zaczynam rozumieć, że w w dziecku dzieją się wielkie rzeczy, a ja mogę wyłącznie to wspierać i nie zepsuć.
I ze sobą samą jeszcze raz to robię.
Jeszcze raz jestem na początku i mogę wszystko.
Bo jak zawsze zajmie mi to tyle samo czasu, co nie móc.
Moja koleżanka mówi, żetomożliwe i niewysztkaumarnęłam.
(czy te komentarze muszą tak znikać, by się pojawić?)
Odblokowałam komentarze one. Niech pojawiają się samopas. Nie znikać będą.
Niewszytkaumarnęłam – i ja tu jestem.
Wspaniale. Przy tamtym systemie za każdym razem czuję się potencjalnie odrzucona.
* wspaniała córka, wspaniała mama
* "Be who you are and say what you feel, because those who mind don't matter and those who matter don't mind." dr. Seuss
* w sobotę wróciłam z konferencji. Uczestniczyło ok 500 osób, mniej więcej 30% kobiet. Po wykładach panel, na wszystkich licznych dyskutujących przez 2 dni głos zabrało 3 kobiety. 🙁 cena śmieszności jest wciąż wysoka
* tak sobie myślę, że rodzicielstwo to świetna okazja do zrewidowania siebie, do przyglądnięcia się sobie sprzed lat, przypomnienia tych chwil. I do ogrzebania entuzjazmu, wiary w siebie i odważnych pomysłów 🙂