Jestem jednorożcem, bo a. wyginęłam, b. kiedy mam się przed kimś ugiąć, rozcinam go rogiem, gdy pochylam głowę.

Z rozcięcia płynie biel.
Prawda.

Co się dzieje, kiedy nagle trzeba powiedzieć prawdę? Kiedy sama muszę powiedzieć prawdę?

Jaka jest moja prawda?
Jak ją znaleźć?

Siedzę twarzą do wszystkich, ale wydaje mi się, że to co ważne, mam zawsze za plecami. Nie wiem, czy zostawiłam to już za sobą, czy jeszcze się w tę stronę nie odwróciłam?

Może jestem wyłącznie strażniczką samej siebie? Tak surową, że jeszcze nie pozwoliłam samej sobie do końca się pojawić?

Nie mam potrzeb.
I nie mam granic.
Cichy sprzeciw w chwilach przekroczenia, ale to, czego dotyczy, wymyka mi się, wypadam sobie z rąk, nie widzę.

Może Wy zrozumiecie, co się ze mną dzieje?
Przyjdźcie i popatrzcie na mnie.
Ale na moich warunkach i w godzinach określonych w regulaminie.

Załóżcie ochraniacze i nie zniszczcie mnie, nie podchodźcie za blisko. Zakaz fotografowania.
Bo zniknę.