Tree Change Dolls by Sonia Singh

Idę szybko przez publiczną bibliotekę kultury. Dział dziecięcy. Konsumpcja.

Okna wystawowe sklepów z zabawkami uczą dzieci podstawowych strategii narracyjnych, są pierwszymi bibliotekami, wypożyczalnią kostiumów na przyszłość.

Obserwuję w sklepowych witrynach pozycje tych lalek. Siedzą na krawędziach plastikowych basenów, w drzwiach plastikowych stadnin i zamków. Trzymają chudą dłonią plastikowe yorki. Są nieruchome, z ograniczonym rekwizytorium. Ich plastikowe wyposażenie aspiruje wyłącznie do zamożnej chudości.

Lalki bez prawdziwych przygód. Lalki do których nie można “wyobrazić sobie”, ponieważ są historią zamkniętą. Skazaną na Kena i chromowaną armaturę w lofcie.

Małe dziewczynki dostają od nas lalki do czytania. Lalki przeprowadzają nasze córki przez dzieciństwo w stronę dorosłości. Uczą bycia rekwizytem, w trybie stand still.

Jak długo można iść za rękę z historią niemożliwą, z kimś biernym i sztucznym? Do czego można używać plastikowego ciałka skrępowanego skąpym bikini? Ile jeszcze wytrzymają dziewczynki z lalkami bez właściwości, skoro nie mogą się w nich przejrzeć, dopóki nie zostaną nimi?

Biernie siedzące na krawędzi plastikowego basenu chude lalki są jak psy Seligmana, które w eksperymencie pozbawiane były poczucia wpływu na sytuację. Dziewczynki długotrwale uczone bezradności idą bezwolnie usiąść w witrynie życia. Zarażają się poczuciem braku sprawstwa. Widowiska kobiecości utrwalają w nich przekonanie o braku związku przyczynowego pomiędzy własnym działaniem, a jego konsekwencjami. Akceptacja w ich odczuciu naturalnie i każdorazowo pochodzi z zewnątrz, poświadczenie ich wartości jako ludzi odbywa się wraz z przekazaniem dyplomu komplementu dla nich jako kobiet.

Kiedy zachowają figurę pomimo urodzenia dziecka.
Kiedy „uda im się” łączyć karierę zawodową z macierzyństwem.
Kiedy zostaną dobrą żoną, matką i kochanką.
Kiedy określi się je jako całkiem dobre w czymś pomimo bycia kobietą.
I kiedy zachowają figurę i atrakcyjny makijaż podczas bycia całkiem dobrymi w czymś mimo bycia kobietą.

Jestem zniecierpliwiona tą inscenizacją.
Chciałabym nie przeznaczać córek do roli lalek.

Czy można mieć lalkę pomagającą wziąć udział w prawdziwym życiu?
Jak w projekcie Tree Change Dolls, w którym artystka Sonia Singh wykonuje na starych lalkach Bratz make-under w miejsce zastygłego przesadnego make-upu.

Spod warstwy cieni do oczu i szminek na ustach złożonych do aktów strzelistych wyglądają prawdziwe twarze zwykłych dziewczyn.  Nie muszą dłużej chodzić w bikini i złotych sukienkach, dostają spódniczki midi, wygodne spodnie i bluzeczki w kwiatki, sweterki i zwykłe buty, w których da się biegać po ogrodzie.

Lalki w Tree Change Dolls wchodzą do prawdziwego świata.

Mogą bujać się w huśtawce z opony, spotykać się z innymi prawdziwymi dziewczynami, chodzić po drzewach, bawić się razem w  nieporządnie rosnącej trawie. W zwykłych strojach kąpielowych, bez oglądania się, która chudsza i bardziej charcia, siadają na plaży. Mogą się kąpać i śmiać, zamiast ciągle wyglądać.

Lalki Sonii Singh odpoczywają od długotrwałego wyglądania.
Rolą w świecie nie jest już żmudne bycie adorowaną.
Przyszłość przestaje zależeć od ilości centymetrów w talii.

Po tej zmianie w lalkach jest mnóstwo zwyczajnej radości. Zabawa pozwala na pełne zaangażowanie, nie tamuje się w niej udziału w prawdziwym życiu. Można się zanurzyć w świecie. Cieszyć się sobą, taką, jaką się jest, najlepszą z możliwych, decydującą o sobie. Dojść wszędzie tam, dokąd postanowi się pójść.

Co za ulga.

Tree Change Dolls in orchard